Bitcoin to Wenecja – Allen Farrington

Rapsodia na motywie Nakamoto

Image for post

NIE JEST TO PORADA INWESTYCYJNA. WSZYSTKO SPRAWDZAJ SAMODZIELNIE.

Monumentalny przegląd rozwoju początków nowoczesnej filozofii politycznej autorstwa Quentina Skinnera, The Foundations of Modern Political Thought, rozpoczyna się tymi słowami:

„Już w połowie dwunastego wieku niemiecki historyk Otton z Fryzyngi zauważył nową i wyjątkową formę organizacji społecznej i politycznej, która wschodziła na północy Włoch. Jedną z odnotowanych osobliwości było to, że włoskie społeczeństwo najwyraźniej przestało być feudalne w swoim charakterze.”

Chociaż głównym zainteresowaniem Skinnera była filozofia polityczna a nie historia gospodarcza, wystarczająco łatwo jest stwierdzić, że te przemiany społeczne były możliwe dzięki początkowej postaci kapitalizmu. Wielki mediewista Henri Pirenne w swojej książce Medieval Cities skomentował tę epokę i rejon następująco:

„Lombardia, do której z Wenecji na wschodzie jak i Pizy i Genui na zachodzie spływał i w której zlewał się w jedność cały ruch handlowy z Morza Śródziemnego, rozkwitała z nadzwyczajną żywiołowością. Wspaniałe równinne miasta kwitły z taką samą energią jak ich plony. Żyzność gleby umożliwiła im nieograniczony rozwój, a jednoczesna łatwość w zdobywaniu rynków faworyzowała import surowców i eksport gotowych produktów. Handel doprowadził tam do powstania przemysłu, i podczas gdy się on rozwijał, Bergamo, Cremona, Lodi, Werona, wszystkie stare miasta jak i wszystkie starorzymskie miejscowości otrzymały nowe życie, o wiele bardziej żywiołowe niż to, które napędzało je w antyku.

Pirenne dodał, że rozwój wspomnianych miast, który opierał się na rozwoju handlu i przemysłu,

„mocno stymulował postęp społeczny. W niemałym stopniu przyczynił się on do rozprzestrzenienia nowej koncepcji pracy. Dawniej była to pańszczyzna; teraz praca stała się wolna, a konsekwencje tego faktu, do czego jeszcze powrócimy, były niezliczone. Dodajmy również na koniec, że gospodarcze odrodzenie, którego rozkwit nastąpił w dwunastym wieku, ujawniło siłę kapitału i powiedziano już wystarczająco dużo, aby pokazać, że prawdopodobnie żaden okres w historii nie miał bardziej fundamentalnego wpływu na ludzkość”.

I tego byście się nie spodziewali, ale zdaje się, że feudalizm powraca. Joel Kotkin w swojej trafnej rozprawie, The Coming of Neo-Feudalism przewiduje ten powrót:

Oczywiście tym razem będzie inaczej: nie będzie rycerzy w lśniących zbrojach, wasali składających hołdy władcom, ani również silnego Kościoła Katolickiego egzekwującego panujący dogmatyzm. To co widzimy to nowa forma arystokracji powstająca się w Stanach Zjednoczonych i poza nimi, ponieważ w naszej poprzemysłowej gospodarce bogactwo coraz bardziej skoncentrowane jest w coraz mniejszej liczbie rąk. Społeczeństwa rozwarstwiają się, a szansa dla większości populacji na przemieszczenie się ku górze hierarchii maleje. Klasa pionierów i opiniotwórców, którą ja nazywam „uczonymi”, zapewnia intelektualne wsparcie dla kształtującej się hierarchii. Podczas gdy drogi wiodące ku górze stają się coraz węższe, model liberalnego kapitalizmu traci swój urok na całym świecie i jego miejsce zajmują nowe doktryny, wliczając w to takie, które stają się wsparciem dla pewnego rodzaju neo-feudalizmu.

Nie wszystkie, ale na pewno niektóre z tych utrapień mogą z łatwością zostać przypisane znormalizowanemu „odzieraniu kapitałowemu”, będącemu w pogoni za coraz bardziej lewarowanym „rozwojem”, o którym piszę w drugiej części serii The Capital Strip Mine. Ci, którzy nie posiadają aktywów trwałych, coraz częściej toną w długach, z których, realistycznie, nigdy się nie wydostaną. Nie mają możliwości oszczędzania, z wyjątkiem spekulacji, i nie stać ich również na zrównoważenie inflacji niezbędnych kosztów życia, która oficjalnie nie istnieje.  Z kolei „oficjalne” przesłanie propagowane jest przez osoby takie jak Christine Lagarde (wtedy na stanowisku szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a teraz Europejskiego Banku Centralnego) sugerujące, że „bardziej powinniśmy się cieszyć, że mamy pracę niż że nasze oszczędności są bezpieczne, a Światowe Forum Ekonomiczne przewiduje, że do 2030 roku „nie będziemy posiadać niczego, a będziemy szczęśliwi.” Zauważmy, że będziesz używać rzeczy, których ktoś jest właścicielem. Ale tym kimś nie będziesz Ty.

Jeżeli mielibyśmy wierzyć, że ci ludzie zamierzają robić to, o czym mówią, i że wspomniane finansowe odzieranie nie zatrzyma się – czy raczej, że nie może się zatrzymać – to tak samo jak Otton z Fryzyngi możemy być skłonni do poszukiwania kiełków cywilizacji, które dadzą radę rozwinąć się poza nasz wskrzeszony feudalizm. Ostatecznie może istnieć wachlarz rozwiązań, przez które różne grupy ludzi unikną tego stanu. Osobiście uważam, że dla niektórych, tym rozwiązaniem będzie bitcoin.

Co to oznacza? Jestem przekonany, że może wydawać się to przesadne bądź wprost niedorzeczne, ale faktycznie jest to dość prozaiczne. Oznacza to, że to te jednostki społeczne, które dobrowolnie upłynnią swoje pozycje w toksycznych  pożyczkach zamkniętych w błędnym kole rekurencyjnej wyceny, na rzecz światowej, cyfrowej, godnej zaufania, publicznie weryfikowalnej i dającej się zaprogramować waluty, będą mieć możliwość gromadzenia kapitału zorientowanego długoterminowo po cenie znacząco niższej w porównaniu do osób, które tego nie zrobią. Będą mieli lepszą bazę ekonomiczną, na której zbudują zdrowe instytucje społeczne i polityczne, które będą kontrastować z tymi przestarzałymi, tak samo jak Wenecja w porównaniu do pozostałości Cesarstwa Zachodniorzymskiego. To może się ziścić w każdej możliwej skali. Mogą to być jednostki, rodziny, grupy znajomych, sąsiedztwa, firmy, miasta, branże, kraje lub cały świat. Poczekamy, zobaczymy.

Oczywiście może to nie być nikt. Bitcoin może upaść. Mówię to głównie dlatego, aby ustrzec się przed oskarżeniami o ślepą wiarę, manię spekulacyjną czy fundamentalny brak powagi. Jednak nie mówię tego, aby udawać intelektualne wyrafinowanie za pomocą niepodważalnego post-factum siedzenia okrakiem. A gdyby nie było to jasne do tej pory, jestem naprawdę bardzo szczęśliwy podając do wiadomości publicznej, że sukces bitcoina jest wielce prawdopodobny. A więc, chociaż istnieją dobre powody, przez które może on upaść, to stwierdzenia takie jak „jest głupi” i „nie lubię go” do nich nie należą. Aby mądrze wyrazić powody umożliwiające jego niepowodzenia, trzeba go najpierw zrozumieć. Większość niestety nie ma ochoty tego uczynić. Jak wyjaśniałem w części pierwszej serii Wittgenstein’s Money, większość ludzi nawet nie wie co im wpadło w ręce. I w najbliższym czasie się tego nie dowiedzą, ponieważ nie chcą przejrzeć na oczy. Filozof nauki Norwood Russell Hanson mógłby powiedzieć, że ich percepcja jest obciążona teoretycznie. Dodatkowo, ich teorie są błędne. Ups.

A więc, w duchu tak barwnych oznak oburzenia jak „to piramida finansowa”, „to całkowite marnotrawstwo prądu” i „nie ma on żadnego pokrycia”, podsumuję tę trylogię moim własnym zestawem barwnie skandalicznych metafor, aby pomóc ludziom zrozumieć co się teraz właściwie dzieje i dlaczego wszystko wygląda dokładnie jak powinno.

Tak skandalicznych, że może nawet prawdziwych …

Bitcoin to Ariadna

Image for post

Każdy, kto zgromadził wielką ilość bogactwa będąc jednocześnie niezależnym od militarno-politycznych struktur dowodzenia, zmierzył się z problemem zabezpieczenia tego, co wypracował. Jeżeli kupiec nie mógł liczyć na ochronę ze strony jakiegoś potężnego patrona, nie było niczego, co powstrzymałoby lokalnych magnatów przez zajęciem jego kupieckiego majątku, za każdym razem gdy był on w zasięgu. Uzyskanie skutecznej ochrony było prawdopodobnie kosztowne – na tyle kosztowne, że spowalniało gromadzenie prywatnego kapitału na dużą skalę.

– William McNeill

Bitcoina często przedstawia się jako „konkurującego” z walutami fiducjarnymi. W pewnym sensie jest to prawda, ale obawiam się, że istnieje oratorskie niebezpieczeństwo wywołania niewłaściwego rodzaju „konkurencji”. Przykładowo, nie nazwiemy tego walką. Nie ma żadnego konfliktu. Bitcoin nie próbuje niszczyć czy sabotować swoich konkurentów, ponieważ on niczego nie próbuje i dla niego przeciwnicy nie istnieją. Nie ma świadomości na temat tego, kto i dlaczego może się mu przeciwstawiać. Jest on po prostu alternatywą; zaworem wyjściowym; odejściem od systemu. Konkuruje on jedynie, jeżeli konkurencją nazwiemy bycie  o wiele lepszą alternatywą. Nie jest on mieczem Tezeusza do walki z Minotaurem, jest natomiast nicią, dzięki której można dotrzeć do wyjścia z labiryntu. Bitcoin to Ariadna.

Będzie istnieć olbrzymia wartość w znormalizowaniu takiej retoryki wśród przypuszczalnie rosnącego chóru opozycjonistów zdesperowanych by przybić bitcoinowi łatkę „nikczemnego z natury”, czy nawet wrogiego. Przeciwnicy muszą być zmuszeni do wyjaśnienia co jest złego w swobodnych interakcjach międzyludzkich i dlaczego prawdziwe dobro może być wynikiem przymusu, według ich rozumowania. Czy ci, którzy znaleźli wyjście z tego nieznośnego labiryntu wspomnianego odzierania finansowego nie powinni z niego skorzystać? Co jesteśmy winni Minotaurowi?

Czy ktokolwiek naprawdę wierzy, że jakakolwiek jednostka, w pełni zrozumiawszy wybór, przed którym stoi, zdecydowałaby się lokować pieniądze w toksycznych  pożyczkach zamkniętych w błędnym kole rekurencyjnej wyceny niż w solidnych aktywach cyfrowych, których właściwości da się zweryfikować? A może, mówiąc prościej, że uznają za bardziej sensowne trzymanie pieniądza, który jest czystym aktywem, niż pieniądz, który z definicji jest zobowiązaniem finansowym? Dlaczego nie uczestniczyć w systemie zbudowanym na niewymagającej zaufania weryfikowalności zamiast nieweryfikowalnego zaufania?

Może z powodu zagrożenia przemocą? Bądź co bądź, jedyną drogą, aby „przejąć” odpowiednio zabezpieczone bitcoiny, są tortury. W The Pursuit of Power, historyk William McNeill objaśnia, że efektem wysiłków podjętych w nowożytnej Europie w celu zindustrializowania i standaryzacji uzbrojenia oraz musztry wojskowej było, że „rozmiar i sterowalność zorganizowanej przemocy na jednego dolara z podatków wzrosły – i to spektakularnie. Sensowne wydaje się zasugerowanie, że istnieje potencjał na podobnie spektakularny spadek w tym względzie, o czym na własnej skórze przekonali się niemieccy prokuratorzy i Reuters:

A może nie przekonali się i tylko zamieścili takiego tweeta, kto wie… // Tweet: Niemieccy prokuratorzy skonfiskowali oszustowi bitcoiny o wartości ponad 60 milionów dolarów. Jest tylko jeden problem: nie mogą się oni do tych pieniędzy dostać, ponieważ oszust nie chce zdradzić hasła.

Warto przepracować pobudki kierujące osobami, które angażują się w dyskusję o bitcoinie w prawdziwie wrogi sposób, ponieważ tacy na pewno się pojawią. McNeill przypomina nam, że nawet około 700 lat temu „rozpad przyjętych zasad postępowania był czymś godnym pożałowania w oczach większości ówczesnych obserwatorów.” W żadnym wypadku nie mam utopijnego spojrzenia na ten temat – przeciwnie, akceptacja niezerowej użyteczności dystopijnej paranoi to coś w rodzaju intelektualnego rytuału przejścia. Bitcoin zostanie zakazany, wiele razy, w wielu miejscach.  Ale zakaz jest to otwartym przyznaniem się do praktycznej i moralnej porażki i prawdopodobnie jest też najlepszą reklamą jaka istnieje. Zakaz to Mur Berliński. Cząstki każdego zakazu staną się pewnego dnia pamiątką głupoty i okrucieństwa prześladowań. Bitcoin nikogo nie trzyma przy sobie siłą. Ludzie przychodzą, a następnie zostają, ponieważ tego chcą – ponieważ jest to lepsze zarówno praktyczne jak i moralnie.

Tak jak w przypadku Berlina Wschodniego i Zachodniego warto również w ogólnym ujęciu przyjrzeć się możliwym zmianom społecznym wynikającym z podstawowych różnic w cenieniu i chronieniu dobrowolnych interakcji. Tak, bitcoin ma inną mechanikę – przejdę do tego później – ale z tej mechaniki wywodzą się inne zachowania; z tych zachowań, inne kultury; z tych kultur… kto wie.

Nie utrzymuję, że sam to wiem, ale mogę zaproponować kilka pomysłów. Po pierwsze, jesteśmy całkowicie nieprzygotowani na społeczne następstwa uczynienia większości bogactwa i dużej części kapitału całkowicie mobilnym. Przesuwaliśmy się w tym kierunku wiele dekad, podczas gdy oprogramowanie pożerało świat, jak sławnie ujął to profesjonalny bogacz, Marc Andreessen. Jak pisałem tutaj, tekst Andreessena wciąż pozostaje prawdopodobnie najważniejszą rozprawą naukową na temat finansów w tym wieku, a mimo to wielu finansistów go nie przeczytało, a wielu którym się to udało, myśli, że ten tekst nie jest o finansach a o technologii. Jest on o technologii, o ile mówiąc „technologia” mamy na myśli „oprogramowanie”, następnie przez „oprogramowanie” rozumiemy „wszystko”, a „wszystko” to dla nas „finanse”. Więc masz rację, ale na co najmniej trzy różne, błędne sposoby. Być może więcej.

Moim preferowanym filozoficznym streszczeniem argumentu Andreessena było by coś w tym stylu: oprogramowanie jest kapitałem produkcyjnym dla którego surowcami są spójne myśli ludzkie. To na nowo ustanowiło niezależnego wyspecjalizowanego pracownika-przedsiębiorcę jako przedstawiciela klasy podmiotów gospodarczych, których wydajność tworzenia kapitału jest ludzka, a nie finansowa. W ogólnym ujęciu, klasa ta była marginalizowana w przestrzeni gospodarczej odkąd rewolucja przemysłowa przekształciła wenecki projekt kapitalizmu w o wiele bardziej złożonego następcę zależnego od organizacji i kierowania pracą wokół nieruchomego kapitału. Wspomniane podmioty mają olbrzymią siłę przetargową względem kapitalistów finansowych, z której aktualnie decydują się korzystać poprzez żądanie udziałów. Ale zauważmy, że udziały kapitałowy umiejscawiają kreację kapitału w istniejącym systemie finansowym. Ta władza zawsze była tylko zorientowana ku przyszłości – tacy pracownicy mogli się targować i urzeczywistniać mobilne bogactwo, które mieli dopiero wytworzyć.

Ale bitcoin przeciął to ostatnie połączenie. O wiele więcej jest aktualnie, w teorii, kapitału mobilnego jako że nie potrzebuje być on sprzężony z danym systemem finansowym. Mówiąc „wszystko”, nie musimy mieć na myśli „finansów”, ale może nam chodzić właśnie o „wszystko”. Szczególnie że iskierką nadziei pośród koszmaru lockdownu wydaje się być znormalizowanie wyspecjalizowanej pracy umysłowej z prawie dowolnego miejsca wedle uznania pracowników zamiast z kilku nieznośnych metropolii. Kotkin lamentuje, że

Zamiast być ośrodkiem umożliwiającym pięcie się po drabinie społecznej, wielkie miasta zaczęły przyciągać tych, którzy są już zamożni. Niewiele rodzin z klasy pracowniczej bądź średniej jest w stanie pozwolić sobie na przeprowadzkę do miejsc takich jak Paryż, Londyn, Tokio, Nowy Jork czy San Francisco. Wielu wcześniejszych mieszkańców, jak na przykład czarnoskórzy przedstawiciele klasy średniej z Chicago, opuściło te tereny w poszukiwaniu przyszłości w innych miejscach. Ci, którzy tam wciąż pracują, są zmuszani do nieznośnie długich dojazdów. Podczas gdy klasa średnia kurczy się, pozostawia ona za sobą marginalną miejską populację, której dobrobyt zależy od miasta, a która jednocześnie ledwo wiąże koniec z końcem.

Ale prawdopodobnie to się zmieni. I oczywiście, gdziekolwiek ta wyspecjalizowana, świeżo mobilna siła kapitałowo-pracownicza się zgromadzi, wszystkie inne formy pracy będą również opłacalne – nie trzeba tego rozumieć na powierzchownym poziomie jako prognozy elitarystycznej, a raczej jako małe kroczki w kierunku osiągalnego regionalizmu, nareszcie.

Kapitał materialny ma nadal znaczenie, to jasne. Tak samo jak kapitał kulturowy. To jest tak oczywiste, że aż dziwna jest konieczność zwracania na to uwagi. Ale ci w pozycji do pobierania opłat protekcyjnych z kapitału materialnego, prawdopodobnie skuszeni kapitałem kulturowym, będą musieli przystosować się do nowej rzeczywistości. Kijków nie ma, są marchewki. I co z tym zrobisz? Zbudujesz ścianę? Powodzenia.

Właśnie wchodzimy w wyścig wśród lokalnych władz mający na celu przyciągnięcie bitcoina do ich lokalnych społeczności. Większość wybieranych urzędników nie zrozumiała jeszcze, że w nim się znajdują, ale dla tych, którym się to udało… ogromne korzyści…

W wybitnym eseju pt. Economic Consequences of Organized Violence, historyk Frederic Lane kładzie nacisk na znaczenie niezależnej konkurencji w używaniu i kontrolowaniu przemocy w czasach kapitału bardziej mobilnego, niż do czego jesteśmy aktualnie przyzwyczajeni:

Jeżeli całość danin była przeznaczana na rzucającą się w oczy konsumpcję, czyli wyrażenie, które wydaje się szczególnie odpowiednie dla dworu księcia ancièn regime (z fr. starych rządów; przyp. tłum), rozwój był spowalniany poprzez brak inwestycji. Kupcy, którzy otrzymywali opłaty za ochronę z kolonizacji i handlu międzynarodowego, choć nie całkowicie dyskretni w swej konsumpcji, mieli prawdopodobnie niższą ku niej tendencję. Jeśli tak, to niższe zyski dla rządów i wyższe dla przedsiębiorstw handlowych oznaczały więcej akumulacji kapitału i większy wzrost.”

McNeill podobnie zauważa, że w następstwie jedenastowiecznego gwałtownego wzrostu prywatnej aktywności komercyjnej Wenecjan i Genueńczyków w basenie Morza Śródziemnego,

„władcy staromodnych społeczeństw nakazowych nie byli po prostu w stanie narzucać swojej woli w takim stopniu jak wcześniej. Handlarze uliczni i kupcy przydawali się władcom i im podobnym, ale mogli teraz chronić się przed opodatkowaniem i kradzieżą poprzez znalezienie schronienia w jednym z przystanków na trasie karawan i szlaków morskich, gdzie lokalni władcy nauczyli się nie nakładać nadmiernego opodatkowania na handel, od którego zależały ich dochody jak i władza.

Być może kierujemy się ku takiej dynamice, przy czym duchowym następcą pełnego morza będą przestworza internetu.

Ale jak wyglądają finanse w takim społeczeństwie? Wnioskiem płynącym z powyższego na pewno nie jest to, że finanse znikną. Z pewnością się zmienią – ale w co? Myślę, że istnieją dwa pomocne strzępki odpowiedzi. Pierwszy jest programowalny, co z natury jest nieprzewidywalne, z wyjątkiem własnego potencjału. Analogie do wczesnego internetu są banałami, ale nie bez powodu. Z otwartym dostępem i programowalnym interfejsem, kto wie co zostanie wynalezione? Kto wie jak szybko wynalazki będą iterowane i łączone? Drugi jest islamski.

Bitcoin jest Halal

Image for post
Fotografia autorstwa Abdullaha Faraza, za pośrednictwem Unsplash

„Jednostka może zostać aresztowana za „wytwarzanie” pieniędzy we własnym domu, natomiast system bankowości komercyjnej jest otoczony całkowitą ochroną prawną podczas wykonywania czynności sprowadzającej się do tego samego. Nie ma w tym sprawiedliwości … Istnieją tacy, którzy mówią, że musimy stworzyć islamską alternatywę dla nowoczesnej bankowości komercyjnej. Ale dlaczego  musimy to zrobić? Islamską alternatywą dla przemysłu tytoniowego jest brak przemysłu tytoniowego i gdybyśmy mieli pozostać wiernymi naszym zasadom, moglibyśmy zdać sobie sprawę, że islamską alternatywą dla bankowości komercyjnej jest brak bankowości komercyjnej.”

– Tarek El Diwany

To spostrzeżenie, że bitcoin potencjalnie może być postrzegany jako zgodny z islamskimi naukami o finansach, zawdzięczam rozmowie z Saifedean Ammousem. Rozumiemy to w następujący sposób: jako że bitcoin jest solidnym aktywem cyfrowym a nie instrumentem dłużnym, jego naturalnym stan bezpiecznego przechowywania leży poza instytucjami finansowymi. Dodatkowo, bez możliwości wytwarzania nowych bitcoinów, kiedy jest to politycznie dogodne, ubezpieczenie depozytów jest niemożliwe, a udzielanie kredytów wymaga wcześniejszego zapewnienia kapitału. Z tego powodu przyszli pośrednicy nie byliby w stanie zagwarantować inwestorom ochrony przed stratami wynikającymi z działalności dłużnika.

W połączeniu z tym, prawdopodobieństwo, że ofiarodawcy kapitału zaakceptują ustalony potencjał wzrostu i nieograniczony potencjał spadkowy, staje się relatywnie znacznie mniejsze, zwłaszcza przy niemal pewnej deflacji w porównaniu do współczesnych norm inflacji, za którą trzeba usilnie gonić przy pomocy zysków kapitałowych o niskiej zmienności. Potencjalni deponenci będą albo oszczędzali jednostronnie albo, w większej części, zażądają dzielenia się zyskami z akcji. Podaż się skurczy, a ogrom popytu na dźwignię finansową zostanie wyparty z pozostałego rynku.

To co pozostanie z interpersonalnej, nieprogramowej bankowości będzie prawdopodobnie wyglądało bardzo podobnie do zakazów w finansach islamskich, bazujących na radykalnie zmniejszonej roli zadłużenia i skupieniu na współdzieleniu ryzyka a nie jego transferze. Bitcoin jest halal.

Żeby było jasne, rozumowanie prowadzące do tego wyniku jest całkiem inne. W islamie, pobieranie odsetek od długu pieniężnego (riba, الربا) jest niezgodne z prawem (haram, حرام) z powodów etycznych, ja natomiast sugeruję, że w epoce parytetu bitcoina prawdopodobieństwo ich występowania w jakimś szerokim spektrum jest niskie z powodów czysto ekonomicznych, biorąc pod uwagę, że ryzyko będzie (wreszcie!) prawidłowo wycenione, dzięki czemu będzie ono legalnie współdzielone, a nie nieuczciwie transferowane. Nawet wtedy, wynikające z tego zachowanie ma widoczne etyczne podobieństwo do kulturowych norm w społeczności bitcoina, skupionej przede wszystkim wokół niskiej preferencji czasowej. Zastanówmy się nad nawoływaniami  islamskiego uczonego Abul Alā Mawdūdī’ego (ابو الاعلی مودودی), który mówi, że

„Na każdym członku islamskiej społeczności ciąży obowiązek życia w ramach własnych możliwości finansowych. Zakazuje się mu wykraczania wydatkami poza swoje dochody, tym samym zmuszając go do skierowania się ku innym, w celu utrzymania swej ekstrawagancji, używania nieuczciwych środków w celu zagarnięcia bogactwa innych, oraz zadłużania się u innych w celu sfinansowania swych niekończących się żądz, spłacenie których będzie wymagać zużycia swych zasobów, a dłużnika ostatecznie wyśle w szeregi nędzarzy.

Ale jeżeli nawet zakwestionujemy zasadniczy sprzeciw etyczny, więcej podobieństw w podejściu na wyższym poziomie pojawia się z łatwością. Możemy sądzić, że np. w czasach parytetu bitcoina wciąż będzie jakiś popyt i jakaś podaż zorientowane na oprocentowany kapitał ryzyka; dlaczego zatem mielibyśmy powstrzymywać dobrowolną wymianę?  Islamska odpowiedź opiera się na elemencie haram czegoś co można określić jako „spekulacja”. Biorąc pod uwagę wrodzoną niepewność przedsiębiorczości, zobowiązanie się do płacenia odsetek na długu jest niechybnie oszukańcze, ponieważ dłużnik nie wie i nie może na prawdę wiedzieć czy uda mu się je wypełnić. Tylko udziały w kapitale na zasadzie pari passu są sprawiedliwe i uczciwe i, co więcej, nie wprowadzają dysharmonii motywacji bądź perspektyw u inwestorów. Po raz kolejny, możemy różnić się w naszym rozumieniu etyki tego typu kontraktów, ale wyliczenie przez Mawdūdī’ego konsekwencji rozprzestrzenienia się takich “spekulacji” ma wyraźny wydźwięk:

Z powodu braku rozsądnej i zdrowej relacji współpracy pomiędzy kapitalistą [wierzycielem] a przedsiębiorcą [dłużnikiem], gospodarka światowa niesamowicie cierpi i boryka się ze wzlotami i upadkami, które negatywnie wpływają na zdrowie gospodarcze świata. Żelazny uścisk kapitalistów pomógł umocnić ducha spekulacji i kreacji pieniądza przy użyciu odsetek. To oczywiście zatruło obustronny związek pomiędzy kapitałem i przedsiębiorstwem, a współczesne obniżanie i podwyższanie stóp procentowych jest wykonywane w taki sposób, aby utrzymywać kondycję całej globalnej gospodarki w stanie zagrożenia.

Poprzez zwykłe podstawienie „pieniędzy jako długu” w miejsce „całkowitego długu” i prześledzenie konsekwencji, bitcoinowcy prawdopodobnie całkowicie by się zgodzili. Ekonomista i uznany islamski uczony w dziedzinie finansów Mohammad Siddiqi sucho nawiązuje do tego połączenia w książceA Vision for the Future of Islamic Economics, zauważając, że „prawie całość pieniędzy w obiegu jest oprocentowanym długiem przenoszącym bogactwo z użytkowników pieniądza do właścicieli kapitału. Nie jest to technicznie rzecz biorąc konieczne, aby ta rola była spełniana przez środek płatności społeczeństwa.” W książce The Problem with Interest, Tarek El Diwany wysuwa uderzająco podobne spostrzeżenie do mojego własnego w The Capital Strip Mine, tym bardziej, że opiera się na zupełnie innej podstawie, a mianowicie, że, “zanieczyszczone rzeki, gnijące wysypiska śmieci i zubożałe w zasoby morza mogą być tylko pierwszą ratą za stanięcie w szranki z procentem składanym..”

Do pewnego stopnia, wierzcie lub nie, zgadza się z tym Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W artykule naukowym z roku 2010, zatytułowanym „The Effects of the Global Crisis on Islamic and Conventional Banking: A Comparative Study”, Maher Hasan i Jemma Dridi wnioskują, że  sposób prowadzenia operacji bankowych oparty raczej na aktywach niż na długu w bankach islamskich “czyni ich aktywność bardziej związaną z prawdziwą gospodarką i mają tendencję do redukowania swojego udziału w nadużyciach i bańkach.” Artykuł zawiera również nieumyślnie komiczne i śmiertelnie poważne wyjaśnienie, że

natura inwestycji polegająca na dzieleniu zysków i strat zapewnia bankom islamskim dodatkowy bufor. Jednakże, właściwość ta nie została poddana próbie kryzysu, ponieważ większość banków była rentowna. Dodatkowo, w kontekście kryzysu i biorąc pod uwagę luźną politykę pieniężną w większości krajów, cecha ta stawia rentowność banków islamskich w niekorzystnej pozycji w porównaniu do banków konwencjonalnych..

Najbliższą analogią do „pożyczek” w naszym rozumieniu, są qard al-hasan  (قرض الحسن‎), czyli bezpośrednie, nieoprocentowane i dobrowolne pożyczki oraz sukuk (صكوك), pewnego rodzaju zbiorcze, ograniczone czasowo inwestycje kapitałowe – bardziej przypominające wenecką colleganzę niż jakiekolwiek współczesne, pospolite instrumenty finansowe. W obu przypadkach zabezpieczenie jest rzadkością, ale w sytuacjach gdy jest ono przyjmowane, należy dokonać ostatniego intrygującego porównania: zabezpieczenie musi zostać przeniesione w posiadanie wierzyciela na czas trwania zobowiązania, tym samym, w razie braku spłaty, nie będzie trzeba się uciekać do przejęcia majątku. Jak ze wszystkim w islamskim świecie finansowym, fundamentalną podstawą logiczną jest bezstronność i sprawiedliwość. Ci, którzy nie spłacają kredytu hipotecznego nie są eksmitowani z domu, ponieważ ten dom jest w posiadaniu i używany przez dłużnika i samo jego ustanowienie jako zabezpieczenia nie byłoby halal. Związkiem z bitcoinem jest prawdopodobnie zachęta do nieuciekania się w zdrowym, deflacyjnym środowisku do aktywów trwałych w celu przechowywania wartości w perspektywie długoterminowej, w połączeniu ze zwiększoną drugoplanową zachętą przy dokonywaniu transakcji pieniężnych, aby wszystkie strony miały dostęp do i obracały solidnym pieniądzem:

W bitcoinowej gospodarce pożyczasz dom używając bitcoina jako zabezpieczenia. W fiatowej gospodarce pożyczasz fiaty używając domu jako zabezpieczenia. Zdezorientuje to wiele osób, które przyzwyczajone są do finansów inflacyjnych i którzy nigdy nie pomyśleli o finansach deflacyjnych (DeFi). // Jak miałoby to działać?
1. Udzielający kredytu mają inwentarz, wybierasz dom, który chcesz pożyczyć. 2. Oddajesz zabezpieczenie w bitcoinie. 3. Płacisz wierzycielowi miesięczne odsetki przy użyciu Lightning Network. 4. Jeżeli wierzyciel będzie chciał dom z powrotem a Ty go nie oddasz, zabiera on zabezpieczenie w bitcoinie.

Nie trzeba zgadzać się ze wszystkimi, bądź z jakimikolwiek dogmatami islamskiego świata finansowego, aby docenić szerszy punkt widzenia niż jego, wprawdzie luźne, powiązania z bitcoinem. Studiowanie islamskiej ekonomii i finansów jest intrygujące, ponieważ, według mnie, są one jedyną współczesną, usystematyzowaną i skuteczną alternatywą do tego co możemy nazwać „Zachodnimi” przykazaniami finansowymi, obecnie obowiązującymi na całym świecie i niemal wszechobecnymi w handlu. Zauważmy, na przykład, że MFW mówi o „Bankach Islamskich ” w odróżnieniu od „Banków Konwencjonalnych” (swoją drogą, chcę podkreślić wcześniej wspomnianą „skuteczność”, aby poprawnie rozróżnić i skontrastować ekonomię islamską z socjalizmem i, co może się okazać interesujące dla Czytelnika, w książce Mankind’s Economic Problems and their Islamic Solutions Mawdūdī’ego zawarte być może najbardziej zwięzłe i skuteczne obalenie socjalizmu jakie kiedykolwiek czytałem, łącząc Misesa i Havela w dwustronicowej polemice.)

Powszechną trudnością z konceptualnym wyzwaniem, jakie stawia bitcoina, jest, że ta wszechobecność w ogóle utrudnia myślenie rygorystyczne w kategoriach spoza ram istniejącego, zachodniego systemu finansowego. Finanse Zachodu to woda. Ale perspektywę da się osiągnąć, a nakazy da się kwestionować. Mawdūdī, Siddiqi i El Diwany je zakwestionowali, Nakamoto je zakwestionował, a Czytelnik też jest sobie winny, aby je zakwestionować. Postawienie moralności ponad postrzeganą wydajnością stanowi fundamentalny punkt startowy.

Bitcoin to grawitacja

Image for post
Fotografia autorstwa Wikilmages, za pośrednictwem Pixabay

„Mówi się, że pieniądze udzielane rządom w pożyczkach, jak i  naliczane do nich odsetki, są wolne od ryzyka, ponieważ w zamian zakłada się, że w celu spłaty swojego zadłużenia rząd może opodatkowywać, pożyczać czy drukować większą liczbę pieniędzy. Te trzy możliwości są rzeczywiście dostępne dla współczesnych rządów, jednak nie wolno ignorować faktu, że rządy nie mają dostępu do wolnych od ryzyka stóp zwrotu, gdy inwestują pożyczone pieniądze. Możliwości wspomniane wyżej są zatem niczym innym niż środkiem obciążania rachunkiem innych, w momencie gdy ostatecznie materializuje się fakt istnienia systemu fizycznego nieoderwanego od ryzyka.

– Tarek El Diwany

Dotychczas bardzo trudno było określić jaka wartość, dokładnie, pokojowo opuściła system fiducjarny i przeszła do bitcoina. Wycena dzieje się na marginesie, a marginalne ilości pieniędzy fiducjarnych są jedynie zobowiązaniem banku, które bank ponownie przemetkowuje. Bitcoin wymieniany na marginesie prawdopodobnie niesie ze sobą niższą preferencję czasową, jak opisano to wyżej, a co za tym idzie, zmniejsza się konsumpcja śmieci, i która wyobrażalna jest jedynie patrząc kontrfaktycznie.

To zmieni się, kiedy ludzie zaczną sprzedawać nie tylko swoje fiaty (waluty fiducjarne; przyp. tłum), nie tylko swój czas, ale kiedy zaczną upłynniać realne aktywa.  Złoto prawdopodobnie będzie pierwszą ofiarą, z łatwych do zrozumienia powodów, jako że bitcoin jest jego ulepszeniem prawie pod każdym względem. Ale złoto nie jest istotne w ujęciu systemowym. Zmiana będzie zauważalna, ale poza tym niezbyt wpływowa. Dopiero gdy żądza gromadzenia uderzy w kredyty krótkoterminowe, nieruchomości i kapitał pasywny, to wtedy zacznie się prawdziwa zabawa.

Te trzy są sztucznie napompowanymi klasami aktywów, zważywszy, że są one produktywne de iure, czyli generują pieniądze i są wyceniane na podstawie rentowności, jednak de facto są spekulacyjnymi instrumentami oszczędnościowymi, biorąc pod uwagę, że długoterminowe oszczędzanie w walutach fiducjarnych jest niemożliwe. Ale co jest kluczowe, one istotne systemowo. Ich ceny, ogólnie rzecz biorąc, wpływają na akumulację kapitału. Skrótem drugiej części The Capital Strip Mine byłoby stwierdzenie, że ceny te są błędne i przez co kapitał jest wydzierany w takim samym tempie jak jest wytwarzany. Odwrócenie tego jest nadzieją długoterminową, ale przewidzenie krótkoterminowej mechaniki tej zmiany to zupełnie inna sprawa.

Kluczowym elementem jest, że gdyby te aktywa były faktycznie wyceniane na podstawie rentowności, rodzaje przepływów, których bym się spodziewał, nie miałyby żadnego wpływu na długoterminowych posiadaczy, no może poza nieznacznym rozczarowaniem. Ponieważ jednak tak nie jest, jakikolwiek znaczący odpływ kapitału może łatwo stać się samospełniającą się przepowiednią. Korporacje używają kredytów krótkoterminowych jako sztucznych pieniędzy z zyskiem chroniącym przed inflacją, jakkolwiek marny by on nie był. Ale to nie jest „inwestycja”. Nie ma zysków, ale jest wystarczająca ochrona przed stratami. Jeżeli ochrona przed stratami zniknie, wtedy cała propozycja rozpływa się w powietrzu – i zauważmy, że mogłoby się to łatwo wydarzyć nawet bez znaczącego wolumenu sprzedaży, a zwyczajnie bez kontynuowania zakupów, zważywszy, że całą istotą kredytu krótkoterminowego jest jego stałe odnawianie. Prawdopodobnym następstwem byłoby wkroczenie do akcji banków w celu „wsparcia” tych rynków poprzez zakup aktywów, co, oczywiście, jest najlepszym poświadczeniem użyteczności bitcoina z możliwych.

Za tym wszystkim stoi pozornie proste pytanie o „realną wartość rynkową” bitcoina. Zawsze będzie istnieć niepewność, czy przenieść oszczędności z czegoś tak dobrze rozumianego i naturalnie wycenionego jak kredyt krótkoterminowy w bitcoina, bazując na całkowitym braku pewności jak porównać cenę bitcoina do jego „cech fundamentalnych”. Stopniowo będzie coraz szerzej rozumiane, że w bitcoinie, ten tradycyjny związek działa odwrotnie. Nie uważam za trafne stwierdzanie, że cena bitcoina jest jego cechą fundamentalną, ale z pewnością jego cena jest w dużym stopniu funkcją jego cech fundamentalnych: jeżeli cena idzie w góre, jego fundamenty są coraz solidniejsze (ale musimy pamiętać, że jeśli cena spada, fundamenty są coraz słabsze). Trwały atak obniżający cenę na wystarczająco długo jest zdecydowanie największym ryzykiem.) Bitcoin był najsłabszy na początku, ale z czasem jest coraz mocniejszy. Bitcoin jest czarną dziurą wsysającą sztuczną wartość poza jej horyzont zdarzeń. A im bardziej się rozrasta, tym większą dysponuje siłą. Bitcoin to grawitacja.

Argument „uświadomienia sobie potencjału funkcji przechowywania wartości” tłumaczący jego grawitacyjne przyciąganie, jest zdecydowanie najoczywistszy, najmniej kreatywny i tylko po łebkach odnosi się do jego prawdopodobnej dalszej ewolucji. Zastanówmy się nad implikacjami zwiększającej się płynności rynku, co, zauważmy,  różni od samej ceny. Jest ona warunkiem koniecznym, aby możliwe było dokonywanie coraz większych zakupów. MicroStrategy nie mogli tego zrobić rok wcześniej. Apple i Berkshire (czy wolno mi to powiedzieć?) wciąż nie mogą uczynić tego, co w przyszłości prawdopodobnie zrobią.

Ale zwiększenie płynności rynku ma o wiele ciekawsze konsekwencje. Umożliwia to na przykład działanie Strike, wydanej przez Zap usługi, wkrótce coraz chętniej powielanej i będącej anihilacją rynków walutowych:

Strike łączy w sobie stale zmniejszające się spready na fiducjarnych pulach pieniężnych z natychmiastowym rozliczeniem sieci Lightning jak i charakteryzuje się relatywną programowalnością, przez co oferuje niezrównane transfery walut. Jest kilka zadziwiających cech, których zrozumienia musimy się absolutnie upewnić, zanim pójdziemy dalej.

Po pierwsze, usługa nie może być porównywany w ramach fiducjarnej infrastruktury rozliczeń. Nie chodzi o to, że to jest trudne; mam na myśli, że to niemożliwe. Międzybankowe płatności w tej samej walucie i w obszarze tej samej jurysdykcji mogą być mniej więcej darmowe i natychmiastowe i w wielu miejscach tak jest, gdyż to wszystko sprowadza się do przeetykietowania należności bankowej lub, w najgorszym wypadku, jest to transakcja netto pomiędzy bankami, będącymi już kontrahentami, którą można grupować i rozliczać w ogromnej skali, i z tego powodu oferowana użytkownikom końcowym w cenie niskiej bądź bez opłat. Ale gdy różnią się waluty, terytoria bądź oba jednocześnie, wtedy staje się to niemożliwe – fundamentalnie dlatego, że waluty fiducjarne są instrumentem dłużnym. To co nazywamy zwykłą „płatnością” jest w tym kontekście czymś bardziej w rodzaju sztafety kredytowej. Każda strona transakcji musi zaufać następnej, i wycenić nie tylko koszty operacyjne, ale również to dostrzegane ryzyko, zanim przekaże ją dalej, zważywszy, że faktycznie roszczenie zostanie uregulowane dużo, dużo później. A co ze strumieniowaniem płatności? Z a p o m n i j. Chyba w snach. W przypadku Strike’a, nic takiego nie ma miejsca. Sieć Lightning nie ma dolnej granicy wartości i rozlicza transakcje natychmiastowo, i to tyle.

Usługa w ogóle nie naraża użytkowników na kontakt z ceną bitcoina. A jednak fakt jej istnienia i użytkowania dodaje rynkowi płynności, która bezpośrednio przyczynia się umacniania fundamentów bitcoina, a co za tym idzie, ceny. A jeżeli użytkownicy tego systemu zdecydują pewnego dnia, że wolą zatrzymywać wartość przelewów przychodzących w pewnej, otwartej, programowalnej walucie, cóż, proces ten będzie jeszcze prostszy…

To nawet nie jest koniec. Infrastruktura sieci Lightning jest wciąż młoda i mała i do rozrostu potrzebuje zdeponowanego kapitału. Jaki jest lepszy sposób na wykorzystanie kapitału denominowanego w bitcoinach niż poszukiwanie zysku z konkurencyjnej płynności i trasowania? Podczas gdy wartość bitcoina rośnie, razem z nią rośnie zachęta do przyczyniania się do skalowania sieci Lightning, co zwiększa wydajność płatności fiducjarnych kierowanych przez Strike’a-i-spółkę w sieci Lightning, co następnie zwiększa płynność rynków fiducjarnych dla bitcoina. I im bardziej Lightning się skaluje, tym bardziej perspektywa strumieniowania płatności otwiera możliwości lepszego finansowania zdecentralizowanej infrastruktury – zachęcającej, na przykład, do utrzymywania węzłów wyjściowych w sieci Tor, przechowywania i trasowania bloków budowlanych, których poszukują takie serwisy jak Sci-Hub, utrzymywania dostępnych i mobilnych gospodarek w grach, poza platformowej monetyzacji treści i wolnych od reklam aplikacji opartych na treści , ale także rzeczy, których dosłownie nikt jeszcze nie wymyślił. Wszystko z wymienionych zwiększa użyteczność sieci Lightning, a co za tym idzie, bitcoina. Im więcej wpadnie na orbitę, tym większa się ona stanie. Paradoks Jevonsa w multiwersum!

Płynne rynki również pośrednio legitymizują pożyczki fiducjarne pod zastaw bitcoina. Mimo bycia nominalnie dostosowanym do umożliwiania korzystania z syntetycznej dźwigni instytucjonalnej, znormalizowanie takiej usługi zmniejszy motywację uczestników rynku do sprzedaży w odwrotnej proporcji do tego jak powszechnie bitcoin jest akceptowany do klasycznych płatności w danym czasie. To będzie spekulacyjny atak Pierre’a Rocharda, ale nie wymagający świadomości czy zamiarów. To będzie po prostu coś rozsądnego. Jeśli lub kiedy kopacze będą mogli korzystać z tej usługi podczas płacenia za energię elektryczną, choćby nawet częściowo, marginalna podaż wyparuje. Umożliwi to stworzenie coraz bardziej opłacalnych programów nagród na kartach kredytowych, alokacji wynagrodzenia i, jeszcze raz powtórzę, rzeczy, których jeszcze nikt nie wymyślił, które mogą być postrzegane jako nieistotne w ujęciu nominalnym, ale w których raczej chodzi o zadomowienie się w umysłach niż o kupowanie fiatów. Małe zakupy prowadzą do dużych.

Odpowiednio wyrafinowani, dorośli czytelnicy z dyplomem magistra Ligi Bluszczowej i akredytacją CFA  mogą przyrównać cały tok rozumowania, w tym mój entuzjazm wobec niego, do sytuacji z Gamestopem, aktualnie najgłośniejsze finansowej wspaniałości, w tym sensie, że aroganccy klienci detaliczni myślą, że dokonują aktu buntu, gdy w rzeczywistości wrzucają własne oszczędności w praktyczny żart, w którego efekcie to Citadel będzie ostatecznym zwycięzcą (nie według mojej interpretacji, jakby co, tylko według wielu osób. Moją interpretacją jest, że ci ludzie dokładnie wiedzieli co robią i można tego dowieść, jeżeli ma się ochotę spojrzeć.) Zachęcam takich czytelników do zastanowienia się nad teorią gier zaplątaną w to wszystko, w szczególności jeśli złoto i rządowe kredyty krótkoterminowe wpadną w orbitę bitcoina.

Można pomyśleć, że to wszystko prowadzi donikąd, jednak centralne banki Wenezueli, Iranu, Korei Północnej i Singapuru mogłyby się z tym nie zgodzić, o czym wiemy do tej pory. Akumulacja przez banki centralne stanie się decydującym problemem makroekonomicznym tej dekady, a nawoływania ku akumulacji przez osoby obeznane technicznie jednym z głównych problemów politycznych. Całkowicie mobilny, niemożliwy do konfiskacji kapitał będzie przyciągany do i będzie się kumulować fizycznie w miejscach, w których będzie mile widziany, za czym prawdopodobnie pójdzie kapitał ludzki. Kraje z geopolitycznymi rywalami, które zdecydują się na zakaz bitcoina, będą odmrażać sobie uszy na złość babci. Kiedy Chiny zaczną płacić Rosji za gaz naturalny w syntetycznym dolarze opartym na bitcoinie, następnie w bitcoinach to nie mówcie, że nie mówiłem, żeby się tym chociaż trochę zainteresować.

Jeśli o tym pomyśleć, nawet GameStop może zostać nieironicznie wciągnięty w tę dyskusję. Okazało się, że niezła ilość fałszywo-populistycznych pretensji była nieuzasadniona i że prawdziwym powodem udupienia maluczkich nie były jakieś podejrzane interesy za kulisami pomiędzy Citadel, Sequoia, SEC i Rezerwą Federalną, a raczej limity rachunkowe i rozliczeniowe, zważywszy na mechanikę ryzyka kontrahenta. Spróbujcie sobie wyobrazić, tylko na chwilę, stokenizowane certyfikaty udziałowe podpięte do bezpiecznego i solidnego aktywa cyfrowego, bez ryzyka strony trzeciej, które rozliczane są w czasie T-Teraz. Możecie to sobie wyobrazić? Citadel może być krótkoterminowym zwycięzca całej tej sprawy, ale w dłuższej perspektywie będą się liczyć tylko stokenizowany kapitał na łańcuchach pobocznych (sidechains).

Bitcoin to Logos

Image for post
Fotografia autorstwa Aaron Burden, za pośrednictwem Unsplash

„Wyobrazić sobie język, to jak wyobrazić sobie formę życia.”

– Ludwig Wittgenstein

Założyciel LinkedIn, Reid Hoffman niechlubnie powiedział (bez żadnego rozwinięcia!) w podcaście Tima Ferrisa, że bitcoin jest jak gra językowa Wittgensteina. Gdybym to ja miał podnieść pałeczkę, odniósłbym się do Philosophical Investigations i opinii, że „znaczeniem słowa jest jego użytkowanie w języku. Innymi słowy (gra słów niezamierzona), Hoffman charakteryzuje bitcoina jako możliwego do zrozumienia tylko poprzez interpretację czynności wykonywanych przez jego użytkowników, jako zasadniczo składających się z komunikacji z innymi uczestnikami, a więc wyrażających w skodyfikowanej gramatyce co mają na myśli i polegających na gramatyce, aby zrozumieć co mają na myśli inni.

Uważam, że warto po raz kolejny przywołać Norwooda Russell Hansona, aby docenić perspektywę funkcjonalnego analfabety-obcego w obliczu takiej gry językowej; zwolennika (wprawdzie satyrycznego) semantycznej teorii pieniądza. Jeżeli percepcja jest obciążona teoretycznie (z ang. „theory-laden) i jeżeli nasza teoria unieważnia możliwość monetyzacji nowego rodzaju pieniądza od zera, a ten pieniądz przyjmuje formę języka, którym się nie posługujemy i nie mamy zamiaru się go uczyć, ponieważ myślimy, że on nie może istnieć… Jest niemal gwarantowane że go nie zrozumiemy.

To, że bitcoin może być postrzegany jako forma gry językowej wyjaśnia, dlaczego jest pokojowy z natury. Pieniądz jest systemem informacyjnym, który zapisuje i aktualizuje, kto wykonał pracę, która jest ceniona przez innych, w taki sposób, aby środki mogły być upowszechnione i skalowały się społecznie. Frederic Lane i Reinhold Mueller zauważają w Money and Banking in Medieval and Renaissance Venice, że „zarówno funkcja „środka wymiany” i „standardu wartości” są wystarczająco niejasne, aby uczynić „pieniężność” kwestią stopnia i że „koncepcyjnie jak i historycznie te dwa pojęcia są rozdzielne”.

Wspomniane zapisywanie i aktualizowanie stanowi problem techniczny, a aspirujące rozwiązania powinny być oceniane nie na podstawie tego jak dobrze wpasowują się w wystarczająco niejasne definicje, ale na podstawie tego jak i jak dobrze działają; czy to kamienie Rai, złote dukaty czy denominowane w dolarze zobowiązania bankowe; aktywa fizyczne czy cyfrowe; abstrakcyjne bądź istniejące; dłużne czy trwałe. Rozwiązanie proponowane przez bitcoina jest w pewnym sensie najczystszym do tej pory w tej kwestii, ponieważ przejmuje te informacje jako mowę – oprogramowania używamy tylko w celu sprawdzenia gramatyki.

Jak wyjaśnił to Ross Stevens na Saylor Conie, pojęcia Saifedeana Ammousa jak „zbywalność w przestrzeni” i „zbywalność w czasie” na dobre zakorzeniły się w leksykonie. Jest to warte szerszego omówienia w kontekście rozumienia bitcoina jako języka, a pieniędzy jako systemu informacyjnego. Esencją zbywalności czasowej jest solidność; esencją zbywalności przestrzennej jest mobilność. Przed bitcoinem, obie cechy egzystowały w stałym napięciu; rozwój gospodarczy zwiększa popyt rynkowy na pieniądz coraz bardziej informacyjny w swojej naturze, ponieważ sam handel staje się bardziej skomplikowany niż jest to w stanie obsłużyć gotówka. Ale informacje, z natury, nie są wcale rzadkie, a więc utrzymanie jakichś pozorów rzadkości w pieniądzu informacyjnym, a więc w tymczasowej zbywalności, wymaga zaufania jakiemuś scentralizowanemu źródłu prawdy.

Zauważmy, że nie oznacza to „fiatowy”, a raczej „fiducjarny”, z łacińskiego fiducia, znaczącego zaufanie. Przy relatywnie solidnym pieniądzu trzymanym w rezerwach przez relatywnie rozważnych bankierów, „pieniądz bankowy” –  czyli płatność polegająca na uznawaniu i obciążaniu rachunków w banku – w trzynastowiecznej Wenecji była relatywnie godna zaufania, a w rzeczywistości kwitnąca i dominująca. Nie wspominając o Genui, Florencji, Barcelonie i Brugii, kompatybilnych w stosowaniu weksli; instrumentów trochę mniej zbywalnych w czasie, ale o wiele bardziej zbywalnych w przestrzeni. No i oczywiście, bitcoin całkowicie usuwa wspomniane napięcie. Jest to cyfrowa (to znaczy informacyjna) rzadkość. Dostajemy mobilność emaila, bez zaufania, tylko z weryfikacją.

Image for post
Powyższy historyczny i techniczny argument wyrażony w formie mema

Podczas gdy transakcja w bitcoinie jest aktem światowego przemówienia, które oznacza, w przybliżeniu, jestem w weryfikowalny sposób uprawniony do tej części, X, podaży pieniądza, i teraz transferuję to prawo do kogoś innego, językiem, który każdy zapamięta po wsze czasy i którego nie można użyć do kłamstwa. To dlatego wszystkie próby zakazania bitcoina, chociaż będą one z pewnością podjęte, prawie na pewno upadną. Bitcoin to ostateczny samizdat. Bitcoin to logos.

Jest to również źródłem wielkiego optymizmu, zważywszy na powszechne prawne i społeczne wysiłki ochrony politycznie niepoprawnej mowy. Choć niektórym może się to wydać naiwne, sądzę, że jedną z najważniejszych spraw Sądu Najwyższego USA w ciągu następnych 20 lat będzie orzeczenie, że prawo do nadawania transakcji w bitcoinie jest gwarantowane na mocy Pierwszej Poprawki. Przed tym, gdy ta legalność wciąż unosi się w powietrzu, w pełni oczekuję, że jeden z aktualnych członków Kongresu skorzysta z immunitetu i „nada” transakcję poprzez podyktowanie jej formy w systemie szesnastkowym czy to w Parlamencie czy w Senacie.

Po tym jakaś transakcja pojawi się na Twitterze, następnie jakaś zostanie wpleciona w jakieś publiczne przesłuchanie, jakaś pojawi się na fladze – ostatecznie będzie można je zobaczyć na koszulkach i spinkach do mankietów, jak też w pełnej fizycznej formie wymachiwaną na protestach. Nie depcz mojego węzła! Możesz albo zdelegalizować nieskończone zbiory liczb, liter i kolorów – cokolwiek to w ogóle znaczy – albo zaakceptować, że bitcoin się wydarzy.

Bitcoin to Techne

Image for post
Fotografia autorstwa Garett Mizunaka, za pośrednictwem Unsplash

„Wenecjanie nie byli myślicielami: byli ludźmi czynu. Empirycy w najwyższym tego słowa znaczeniu, nie ufali teoriom abstrakcyjnym.

– John Julius Norwich

Zapisywanie i aktualizowanie aktu mowy przekazywania wartości jest problemem technicznym, na który bitcoin ma techniczne rozwiązanie. To nie jest pomysł mówiący jak rzeczy powinny działać. To prawdziwa rzecz, która działa. Mimo, że spostrzeżenie może wydawać się niepoważne, ta różnica jest niesamowicie istotna.

Nic Carter ostatnio wyłożył Frances Coppoli, że zrobienie szarlotki od zera wymaga wymyślenia wszechświata, przez co chciał powiedzieć, że jeżeli chcesz stworzyć prężny, szybko rozliczający system płatności online charakteryzujący się nieodwołalnością transakcji, musisz stworzyć bitcoina. Żadna z alternatyw nigdy rzeczywiście nie działała. Zważywszy na to, że problemy, które bitcoin rozwiązuje, wyraźnie nie są jedynie akademickie, ale kluczowe dla cywilizacji ludzkiej, kwestia rzeczywistego działania jest raczej istotna. Bitcoin to Techne.

Myślę, że to ujmuje coś, co jest prawdopodobnie największą przeszkodą dla nowicjuszy, którzy rzeczywiście zadadzą sobie trud, aby zrozumieć szczegóły, ponieważ na pierwszy rzut oka, bitcoin jest kompletnie absurdalnym konstruktem inżynieryjnym. Że CO robią kopacze? Że JAK się przechowuje bitcoiny? Itd. wszyscy przeszliśmy przez takie rozmowy. Nawet ci usposobieni matematycznie, którzy lubią bawić się z prymitywami kryptograficznymi, mogą bardzo rozsądnie myśleć, jeżeli braknie im szerszego kontekstu, że to wszystko jest kompletnie niedorzeczne, ponieważ wszystko jest w porządku. Ale mając odpowiedni kontekst, możemy śmiało stwierdzić, że wszystko jest dokładnie tak niedorzeczne jak powinno być, ponieważ wszystko nie jest w porządku.

I mimo wszystko istnieje pewna grupa sceptyków, którzy twierdzą, że podziwiają część lub całość projektu bitcoina, ale nie mogą całkowicie się zaangażować, ze względu na jakiś problem, którego bitcoin rzekomo nie rozwiązuje w pełni, bądź ze względu na ich obiekcje do sposobu rozwiązywania danego problemu (który rzeczywiście jest rozwiązywany) przez bitcoina. Coppola z pewnością należy do tego obozu. Śmiem stwierdzić, że należą też do niego Peter Schiff i Mike Green. Są oni interesującymi i poważnymi osobami, które wydają się mieć prawidłowe podejście do wielu kwestii dotykanych przez bitcoina, z dziwnym wyjątkiem podejścia do samego bitcoina.W tej sprawie, każde z nich przyjmuje jakąś odmianę pedantycznego czepiania się, które jest sztucznie wyszukane, a w rzeczywistości jest stanowiskiem maksymalnie zwodniczym i niepoważnym ze wszystkim, ponieważ nie oferują niczego praktycznego w zamian. Widzą oni rzeczywistość taką jaką chcieli, żeby była, a nie jaka jest. Ich „rozwiązania” są czyste, zgrabne, ale też nigdy się nie wydarzą. Bitcoin ma do czynienia z rzeczywistością, taką jaka jest. Jest brzydki. I działa.

Cała ta linia argumentacji prawdopodobnie nigdy nie wymrze, zważywszy, że została już całkowicie obalona już w maju 2011 roku, w legendarnym już Bitcoin is Worse is Better autorstwa Gwerna:

Ofiara, którą ponosi bitcoin w zamian za osiągnięcie decentralizacji — jakkolwiek praktyczna — jest fundamentalnie paskudna. Wczesne reakcje na bitcoina nawet przyjaznych kryptografów i entuzjastów cyfrowego pieniądza były niemal całkowicie, jednogłośnie negatywne i wskazywały (zaobserwowane) nieudolności i (w porównaniu do większości kryptografii) słabą gwarancję bezpieczeństwa. Krytycy pozwolili „lepszemu być wrogiem dobrego” i nie dostrzegli potencjału bitcoina. Jednakże, idąc za przykładem programistycznego „gorsze jest lepsze”, brzydki i nieefektywny prototyp bitcoina z powodzeniem stworzył bezpieczną zdecentralizowaną walutę cyfrową, mogącą w nieskończoność czekać na sukces, co wystarczyło i ostatecznie doprowadziło do przyjęcia, ulepszania i przeobrażenia się w bezpieczną, globalną walutę cyfrową.”

Przyjęcie tej etyki inżynierskiej uodporni ciekawskich na taką bezmyślnegą gadaninę w stylu nieprzewidywalnych napadów złości Nassima Taleba na temat „złożonych systemów”, „zmienności”, czy „transformacji skali”, lub Erica Weinsteina twierdzącego, że „musimy się pozbyć łańcucha bloków, aby mógł być lokalnie egzekwowanym prawem ochrony, które zastąpi czasoprzestrzeń systemem węzłów komputerowych”. Eric, jeżeli chcesz wpisać bitcoina w teorię cechowania, proszę, śmiało. Z chęcią przeczytam BIP (Bitcoin Improvement Proposal; przyp. tłum). Ale proszę, naprawdę to zrób. Nie bełkocz zdaniami Chomskiego w metajęzyku i nie oczekuj, że będziesz brany na poważnie. Zdecentralizowanej waluty nie można zbudować na fundamentach z „bezbarwnych zielonych pomysłów”.

Bitcoin to Wenecja

Image for post

„Z różnych ośrodków, w których idee republikańskie były omawiane i celebrowane przez cały okres późnego renesansu, to Wenecja odznaczała się najbardziej stabilnym przywiązaniem do tradycyjnych wartości niezależności i samorządności. Podczas gdy reszta Włoch poddawała się rządom signorii, mieszkańcy Wenecji nigdy porzucili swoich tradycyjnych wartości”.

– Quentin Skinner

Osobiście uważam analogie wobec bitcoina, które nie są w oczywisty sposób retoryczne, za posiadające jakąś fundamentalną wadę, co ostatecznie sprawia, że są bardziej mylące niż pomocne. A jednak Wenecja ma w sobie ten enigmatyczny urok, którego nie sposób skategoryzować jako całkowicie fantazyjny. Jako wyłonienie się porządku społecznego i politycznego z panującego feudalizmu poprzez przyjęcie handlu i akumulację kapitału, przykład ten jest jakże pouczający. Ale wydaje się, że jest tego więcej. Oczywiście bitcoin nie jest miastem, ale jest systemem i symbolem, który w pewnym sensie przewyższa swoje istnienie jako kodu programistycznego, tak samo jak Wenecja wyrosła ponad wyspy i laguny.

Niektóre porównania są słodkie i proste. Wenecji o wiele łatwiej było bronić niż ją atakować do tego stopnia, że atakowanie jej było praktycznie daremne. Jej model zarządzania był zdumiewająco mętny i konstytucyjnie odporny na przejęcie. Jeżeli zawłaszczenie stawało się realnym zagrożeniem, wywoływało to reakcję immunologiczną, która stwarzała możliwość innowacyjnego obejścia problemu. Czy legendarne stłumienie insurekcji weneckiego arystokraty Bajamonte Tiepolo dokonane nie przez siły obronne Komuny, a przez starszą kobietę rzucającą kamieniami z okna, było czymś w stylu prymitywnego soft forka z aktywacją użytkownika (UASF; przyp. tłum.)? Jasne, dlaczego nie? No i oczywiście, co z wyjściem z ciemnej epoki, którą charakteryzował przede wszystkim upadek pieniądza? Obserwacje Pirenne’a z pewnością sugerują precedens,

„Jeśli przyzna się, a jest to konieczne, że ponowne pojawienie się złotej monety, jak w trzynastym wieku floreny we Florencji i dukaty w Wenecji, charakteryzowało gospodarczy renesans Europy, następująca przeciwność jest również prawdziwa: odejście od systemu monetarnego opartego na złocie w ósmym wieku było objawem całkowitego upadku.”

A co z weneckim egalitaryzmem?  W A History of Venice John Julius Norwich pisze, że Wenecja słynęła  z systemu sprawiedliwości, który otaczał sprawiedliwą ochroną zarówno bogatych jak i biednych, arystokratów i rzemieślników, Wenecjan i obcych, ponieważ, w teorii, i w większości w praktyce, każdy człowiek żyjący pod sztandarem św. Marka był równy w oczach prawa.” Pirenne zauważa, że to podejście było zasadniczo zakorzenione w potrzebach handlu i przez to wykroczyło poza terytorium miasta i jego sprawy wewnętrzne:  “Skrupuły nie miały żadnego znaczenia dla Wenecjan. Ich religią była religia biznesmenów. Nie miało dla nich znaczenia, że muzułmanie byli wrogami Chrystusa, jeżeli biznes z nimi był dochodowy.” I podobnie to, że bitcoin jest apolityczny i że jest „pieniądzem wroga” jest już odpowiednio zmemifikowane, ale wstrząsnęła mną w szczególności raczej ekspresywna anegdota Terry’ego Crewsa na ten temat:

@brian_armstrong: Krypto nie jest gorsze od dolara, jeżeli chodzi o nielegalną działalność. // @terrycrews: Uważam, że krypto jest przyszłością.
@terrycrews: Przekonałem się do tego, kiedy byłem w Mediolanie i miałem opłaty do uregulowania, większe niż dostępny limit w bankomacie. Zleciłem bankowi przelanie mi pieniędzy i pojawiłem się na miejscu z wypełnionymi papierami, a następnie menadżer banku odrzucił mój wniosek przez to, że jestem czarny. // @terrycrews: W tamtej chwili zrozumiałem, że istniejący system finansowy nie jest dla mnie.

A co z nieustannym lekceważeniem przez Wenecję proklamacji Kościoła, czegoś w rodzaju dosłownego odpowiednika Kotkinowskiej klasy inteligencji elitarnych trendsetterów i myślicieli słusznych myśli, którzy przyjmują i w przyszłości z pewnością dalej będą przyjmować buntownicze i wrogie stanowisko wobec handlowego odrodzenia , które musiało, od samego początku, być postrzegane przez nich jako źródło wstydu i niepokoju”, jak napisał o tym Pirenne?

Ale sądzę, że najbardziej uderzającym porównaniem ze wszystkich jest synteza odmiennych idei w finansowy kamień węgielny. W średniowiecznej i renesansowej Wenecji nie wynaleziono wiele na gruncie komercyjnym – zasada podwójnej księgowości została prawdopodobnie zapożyczona z Genui, po tym jak wcześniej została ona sprowadzona do Włoch z Lewantu; system numeryczny, którym dobrze się tam posługiwano, jak powszechnie wiadomo pochodzi z Indii, a który został przekazany po arabsku przez Persję, Lewant i Maghreb. Większość wkładu związanego z zarządzaniem została prawdopodobnie zaimportowana z Arabii i Konstantynopola natomiast materialne osiągnięcia przemysłowe pochodziły w tamtym czasie w głównej mierze z Chin. Jednak Wenecja połączyła je w jedną perfekcyjną całość. Większość zarysów współczesnego systemu finansowego prawdopodobnie była obecna w Wenecji najpóźniej do początków wieku piętnastego, przy czym bardzo niewiele wynaleziono od tamtego czasu, poza dalszym łączeniem, standaryzowaniem, skalowaniem i modernizowaniem. Moim zdaniem, jedynie bankowość centralna i transakcje opcyjne były zarówno materialne i całkowicie nowe.

Oczywiście, technologia, przemysł i społeczeństwo poczyniły od tamtego czasu diametralne postępy, a mimo to, nie wiedząc dlaczego, wciąż żyjemy według weneckich tradycji finansowych. Nawet słowo „bank”, w sensie finansowym, pochodzi z Wenecji, od banca lub „ławek” cinkciarzy przy moście Rialto, przy czym Lane i Mueller wskazują, że prawdziwa bankowość rozwinęła się, jak jest powszechnie uznawane, nie dzięki pożyczkom ani lombardom, a poprzez ręczną wymianę monet.” Nowoczesna bankowość jest spuścizną problemu, z którym technologia już sobie poradziła.

Poniższe objaśnienie weneckiej infrastruktury finansowej około XIV wieku, pochodzące z książki Venice, A Maritime Republic Frederica C. Lane’a jest o tyle godne uwagi, że według mnie stanowi ono solidną bazę dla zrozumienia roli, którą w dzisiejszych czasach odgrywają sieci kart kredytowych i systemy rozliczeń bankowych:

Główną funkcją weneckiego bankiera nie było udzielanie pożyczek, a dokonywanie płatności w imieniu klientów. Nawet jeżeli kupiec miał mnóstwo monet w swoim skarbcu, czymś uciążliwym i niebezpiecznym było każdorazowe wyjmowanie ich przy dokonywaniu transakcji i upewnianie się, że każda moneta była prawdziwa i w dobrym stanie. Nie chciał też on przechodzić przez podobny proces za każdym razem, gdy dokonywał sprzedaży. Był zadowolony, gdy otrzymał płatność poprzez uznanie jego rachunku w księgach dobrze znanego bankiera. Mógł użyć tej kwoty przy kolejnych zakupach. Zapisy te nie były przekazywane w postaci czeków, jak robi się to dziś, ale zależały od osoby, która w celu dokonania płatności stawała osobiście przed bankierem, który siedział za ławą pod portykiem kościoła przy Rialto, z wielkim dziennikiem rozłożonym przed sobą. Płatnik słownie instruował bankiera, aby ten przeksięgował środki na konto kontrahenta. Bankier zapisywał w swojej księdze wszystko zgodnie z poleceniem, co stanowiło oficjalny zapis notarialny, więc wydawanie pokwitowań nie było konieczne. Zwyczajowo takich bankierów ze swoimi kramikami na terenie obok mostu Rialto było czterech lub pięciu. Każdy, kto liczył się w biznesie, miał takowe konto, w celu dokonywania i otrzymywania płatności za pośrednictwem banków. Nazywano ich banche di scritta lub del giro ponieważ ich głównym zadaniem był transfer i przez to obrót (girare) należności na polecenie kupców.

Jeżeli dodamy weksle, kreację kredytu i emisję długu państwowego, które są naturalnym przedłużeniem użyteczności tychże rejestrów  – i oczywiście jeśli odejmiemy solidne aktywa rezerwowe, dostępne na żądanie, które zostało zdeponowane na samym początku niewiele zostaje do rozliczenia. I zauważmy też, dlaczego minimalizujące zaufanie, natywnie cyfrowe, obliczeniowe i zdecentralizowane własności bitcoina dla rozliczeń i Lightning dla płatności radykalnie usprawniają ten układ. Bitcoin może być magicznym internetowym pieniądzem, ale co ważniejsze, jest pieniądzem dla internetu.Przed rokiem 2009 informację można było wysłać natychmiastowo, komukolwiek, gdziekolwiek na świecie… z wyjątkiem najważniejszej informacji ze wszystkich: wartości. I w końcu możemy to zrobić.

Często mówi się, że bitcoin jest tak naprawdę genialną kombinacją wcześniejszych postępów w kryptografii niż wynalazkiem samym w sobie. Jestem całkiem stronniczy wobec romantycznej idei, że bitcoina raczej odkryto niż wynaleziono. Jest on fundamentem, aby przeskalować następny wielki etap gospodarczego postępu. Bitcoin to Wenecja.

Bitcoin jest.

Image for post
fotografia autorstwa Christiana Puta, za pośrednictwem Unsplash

“Nasza historia nie pozwala nam się dziwić, że ortodoksja myśli staje się wąska, sztywna, najemna, moralnie zepsuta i mściwa wobec myślących inaczej. Działo się tak już wielokrotnie. Może być to uznawane za dojrzałość ortodoksji; coś co ostatecznie dzieje się w umyśle, który zgodził się być ortodoksyjny. Ale można sobie pozwolić na trochę rozrywki, czy może zdziwienia, z uwagi na to, że przydarzyło się to akurat nowoczesnej nauce, której głównym zadaniem jest, co zawsze jest podkreślone, podążanie za prawdą, a nie ochrona istniejącej prawdy… Jeżeli zmiana ma nadejść, będzie musiała nadejść z zewnątrz. Będzie musiała nadejść z marginesów.”

– Wendell Berry

Odkładając w końcu na bok kolorowe, skandaliczne metafory, najbardziej zdumiewającym faktem jest, że bitcoin w ogóle istnieje. Bitcoin jest. Jest to niezaprzeczalne, jednak powody, dla których może on być ignorowany – nasz system monetarny jest zoptymalizowany pod kątem odzierania ludzi z kapitału – i powody jego wzrostu mogą być źle zrozumiane – według rozumowania głównego nurtu na temat pieniądza jest on dyskwalifikowany z definicji, a nie na podstawie obserwacji.

Ludwig Wittgenstein pewnego razu zapytał znajomego „powiedz mi, dlaczego ludzie mówią, że bardziej naturalne jest myślenie, że to słońce się porusza wokół ziemi niż to, że to ziemia porusza się wokół słońca?” Znajomy odpowiedział: “No oczywiście dlatego, że po prostu wydaje się, że słońce porusza się wokół ziemi”. Wittgenstein odpowiedział: A co by się ludziom wydawało,  jeżeli faktycznie wydawałoby się, że to ziemia się obraca?

Jeżeli wydawałoby się, że światowy, cyfrowy, solidny, otwarty dla wszystkich, programowalny pieniądz monetyzuje się od zera absolutnego, to właśnie tak to by wyglądało.

śledź mnie na Twitterze @allenf32

Dziękuję Giacomo ZuccoSaifedean Ammous Obaid Khan, i Robertowi Natzler za wkład i poprawki.

Tłumaczył: Mateusz Majewski

W razie konieczności zestawienia tłumaczenia z oryginałem: https://allenfarrington.medium.com/bitcoin-is-venice-8414dda42070a